„Mój Mąż w Wieku 35 Lat Nadal Jest Maminsynkiem: Jego Matka Traktuje Go Jak Dziecko”
Kiedy miałam 24 lata, poznałam Michała. Był starszy o trzy lata i wydawał się ideałem. Przynosił mi kwiaty, obdarowywał prezentami, a jego uśmiech rozjaśniał każdy mój dzień. Wydawało mi się, że znalazłam swojego rycerza na białym koniu. Po roku znajomości wzięliśmy ślub. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że największy błąd mojego życia dopiero się zaczyna.
Zamieszkaliśmy w małym mieszkaniu w Warszawie, tuż obok jego rodziców. Na początku wszystko wydawało się w porządku. Jego matka, pani Anna, była miła i pomocna. Często zapraszała nas na obiady i zawsze miała dla nas coś słodkiego. Jednak z czasem zaczęłam zauważać, że Michał jest zbyt związany z matką.
Pewnego dnia, kiedy wróciłam z pracy, zobaczyłam Michała siedzącego przy stole z mamą. Rozmawiali o wszystkim i o niczym, a ja poczułam się jak intruz we własnym domu. „Kochanie, co na obiad?” – zapytałam z uśmiechem. „Mama już zrobiła pierogi” – odpowiedział Michał, nawet na mnie nie patrząc.
Z czasem sytuacja stawała się coraz bardziej nieznośna. Michał spędzał więcej czasu z matką niż ze mną. Każda decyzja, którą podejmowaliśmy, musiała być najpierw skonsultowana z panią Anną. „Michał, może pojedziemy na weekend nad morze?” – zaproponowałam pewnego dnia. „Muszę zapytać mamę” – odpowiedział bez zastanowienia.
Czułam się coraz bardziej osamotniona i bezradna. Próbowałam rozmawiać z Michałem o naszych problemach, ale on zawsze bronił matki. „Ona chce dla nas jak najlepiej” – powtarzał jak mantrę.
Pewnego wieczoru postanowiłam porozmawiać z panią Anną. „Proszę pani, chciałabym, żeby Michał miał więcej czasu dla nas” – zaczęłam niepewnie. „On zawsze będzie moim synkiem” – odpowiedziała z uśmiechem, który nie dotarł do jej oczu.
Zrozumiałam wtedy, że nic się nie zmieni. Michał zawsze będzie maminsynkiem, a ja zawsze będę tą trzecią osobą w naszym związku. Czasami zastanawiam się, jak wyglądałoby moje życie, gdybym podjęła inną decyzję.
Dziś mam 35 lat i czuję się jak cień samej siebie. Michał nadal jest tym samym chłopcem, który potrzebuje aprobaty matki na każdy krok. A ja? Ja jestem tylko widzem w tej rodzinnej grze.