„Moja Sąsiadka Zakładała, że Zawsze Będę Opiekować Się Jej Dzieckiem: Nie Wiem, Jak Jej Powiedzieć, że Mam Dość”
Pamiętam pierwszy raz, kiedy poznałam Kasię. Właśnie wprowadziła się do domu obok, i szybko odkryłyśmy, że nasze dzieci są w tym samym wieku. To było pocieszające mieć kogoś w pobliżu, kto rozumiał wyzwania związane z wychowywaniem malucha. Zaczęłyśmy spędzać dużo czasu razem, dzieląc się poradami rodzicielskimi i obserwując nasze dzieci bawiące się w ogrodzie.
Na początku było świetnie. Nasze dzieci dobrze się dogadywały, a ja cieszyłam się towarzystwem dorosłej osoby podczas długich dni macierzyństwa. Ale z czasem Kasia zaczęła coraz bardziej na mnie polegać. Zaczęło się od drobnych przysług – opieka nad jej synem przez godzinę, gdy załatwiała sprawy, lub odbieranie go z przedszkola, gdy się spóźniała. Na początku mi to nie przeszkadzało; w końcu po to są sąsiedzi, prawda?
Ale potem prośby stawały się coraz częstsze i bardziej wymagające. Kasia zostawiała swojego syna u mnie bez żadnego uprzedzenia, czasem na kilka godzin. Pisała do mnie na ostatnią chwilę, pytając, czy mogę się nim zająć, bo ma wizytę u lekarza lub musi załatwić sprawy. Doszło do tego, że czułam się jakbym prowadziła przedszkole.
Próbowałam stawiać granice, ale Kasia zawsze miała wymówkę. „To tylko ten jeden raz,” mówiła, albo „Obiecuję, że ci to wynagrodzę.” Ale te jednorazowe przysługi zamieniły się w regularne oczekiwanie. Zaczęłam odwoływać swoje własne plany i przestawiać swój harmonogram, aby dostosować się do jej potrzeb.
Ostatnia kropla przelała czarę w zeszłym tygodniu. Zaplanowałam specjalny dzień z moją córką – tylko we dwie. Miałyśmy odwiedzić zoo i zrobić piknik w parku. Czekałam na to od tygodni. Ale tego ranka Kasia pojawiła się u moich drzwi w panice. Miała nagły wypadek w pracy i potrzebowała kogoś, kto zaopiekuje się jej synem przez cały dzień.
Czułam się uwięziona. Nie chciałam jej zawieść, ale też nie chciałam rozczarować mojej córki. Niechętnie zgodziłam się zabrać jej syna ze sobą. Dzień był katastrofą. Moja córka była rozczarowana, że musiała dzielić nasz specjalny dzień, a syn Kasi był marudny i trudny do opanowania.
Kiedy Kasia przyszła po niego wieczorem, ledwo mi podziękowała. Po prostu zabrała swojego syna i wyszła, zostawiając mnie z poczuciem wykorzystania i niedocenienia. Tej nocy leżałam w łóżku, kipiąc ze złości. Zdałam sobie sprawę, że sytuacja zaszła za daleko. Nie mogłam dalej poświęcać swojego czasu i szczęścia dla kogoś, kto nie szanuje moich granic.
Ale teraz jestem w kropce. Nie wiem, jak powiedzieć Kasi, że mam dość bycia jej opiekunką na zawołanie. Boję się wywołać napięcia między nami lub sprawić, że będzie niezręcznie w sąsiedztwie. Ale wiem też, że nie mogę tak dalej żyć.
Zaczęłam unikać jej telefonów i wiadomości, mając nadzieję, że zrozumie aluzję. Ale głęboko w środku wiem, że muszę z nią porozmawiać. Muszę wyjaśnić, jak się czuję i postawić jasne granice. To nie będzie łatwe, ale jest konieczne dla mojego własnego dobra.
Tęsknię za dniami, kiedy nasza relacja była prosta i wzajemnie wspierająca. Ale teraz czuję się jednostronna i wyczerpująca. Mam nadzieję, że będąc szczera z Kasią, znajdziemy sposób na uratowanie naszej przyjaźni – albo przynajmniej na spokojne współistnienie jako sąsiadki.