„Oni Żyją w Luksusie, My Ledwo Wiążemy Koniec z Końcem: Gdzie Jest Sprawiedliwość?”
Czasami zastanawiam się, jak to możliwe, że żyjemy w tym samym świecie, a jednak nasze życia są tak różne. Mieszkamy w tej samej kamienicy w centrum Warszawy, ale nasze codzienne doświadczenia są jak z dwóch różnych planet.
Wczoraj wieczorem, jak co dzień, przygotowywałem kolację dla mojej rodziny. To był prosty posiłek – zupa pomidorowa i trochę chleba. Moja żona, Ania, i nasze dzieci, Kasia i Tomek, siedzieli już przy stole. Właśnie zaczynaliśmy jeść, gdy usłyszeliśmy dźwięk klucza w zamku. To byli oni – nasi sąsiedzi z góry.
„Jak tam?” – zapytałem, próbując być uprzejmym, choć wiedziałem, że odpowiedź będzie krótka.
„Dobrze” – odpowiedział Marek, ledwo na nas spoglądając. Jego żona, Ewa, tylko skinęła głową.
„Może zjecie z nami?” – zaproponowałem, choć wiedziałem, że odmówią. Zawsze odmawiają.
„Nie, dziękujemy” – odpowiedziała Ewa z uśmiechem, który nie sięgał jej oczu. „Już jedliśmy.”
Zamknęli się w swoim mieszkaniu, a ja wróciłem do stołu. Dzieci patrzyły na mnie pytająco. Wiedziałem, że zastanawiają się nad tym samym co ja – dlaczego oni zawsze odmawiają? Czy nasza zupa jest dla nich za prosta?
Prawda jest taka, że Marek i Ewa żyją w zupełnie innym świecie. On pracuje w dużej korporacji, ona prowadzi własny biznes. Ich życie to ciągłe wyjazdy służbowe, drogie restauracje i wakacje w egzotycznych miejscach. My natomiast ledwo wiążemy koniec z końcem.
„Nie martwcie się tym” – powiedziałem dzieciom. „Każdy ma swoje życie.”
Ale w głębi duszy czułem gorycz. Dlaczego jedni mają wszystko, a inni muszą walczyć o każdy dzień? Gdzie jest sprawiedliwość?
Pamiętam czasy, kiedy myślałem, że ciężka praca wystarczy, by osiągnąć sukces. Ale teraz widzę, że to nie zawsze prawda. Czasami wydaje się, że wszystko zależy od tego, gdzie się urodzisz i jakie masz możliwości.
Kiedyś próbowałem porozmawiać z Markiem o tym, jak trudno jest nam czasami związać koniec z końcem. Myślałem, że może jako sąsiad i ktoś, kto zna nas od lat, zrozumie i może nawet zaoferuje pomoc lub chociaż wsparcie moralne.
„Trzeba po prostu ciężko pracować” – powiedział wtedy Marek z uśmiechem. „Każdy ma swoje problemy.”
Te słowa brzmiały jak pusty frazes. Wiedziałem, że dla niego ciężka praca oznacza coś zupełnie innego niż dla mnie.
Wieczorem, po kolacji, usiadłem na balkonie i patrzyłem na światła miasta. Czułem się mały i bezsilny wobec ogromu niesprawiedliwości tego świata. Wiedziałem, że jutro będzie kolejny dzień walki o przetrwanie.
Może kiedyś coś się zmieni. Może kiedyś znajdziemy sposób na lepsze życie. Ale na razie pozostaje nam tylko marzyć i mieć nadzieję.